Były szef Formuły 1 chce odebrania tytułu mistrza świata Lewisowi Hamiltonowi

25

Były szef Formuły 1, Bernie Ecclestone, uważa, że Lewis Hamilton powinien zostać pozbawiony tytułu mistrza świata z 2008 roku, ponieważ wywalczył go w sposób niesprawiedliwy. Wszystko przez ustawiony wyścig, o którym Formuła 1 wiedziała, ale zamiotła pod dywan.

Bernie Ecclestone był szefem Formuły 1 do końca stycznia 2017 roku. Teraz, w wieku 92 lat, Ecclestone postanowił rozliczyć się ze swojej pracy. Brytyjczyk przyznał, że w 2008 roku popełnił błąd, którego do dziś żałuje i gdyby mógł cofnąć czas, postąpiłby inaczej. Postąpiłby uczciwie wobec kierowców. O co chodzi?

W 2008 roku torami Formuły 1 rządzili tacy kierowcy jak Michael Schumacher, Felipe Massa, Fernando Alonso i Lewis Hamilton. Ten ostatni był wtedy rok po debiucie w Formule 1 i 2008 rok był sezonem, w którym doczekał się swojego pierwszego tytułu mistrza świata. W późniejszym czasie do kolekcji dołożył jeszcze sześć kolejnych tytułów, zrównując się z Michaelem Schumacherem. Kierowcy ci mają po siedem tytułów mistrza świata, co czyni ich rekordzistami w Formule 1. Niektórzy twierdzą jednak, że Lewis Hamilton powinien mieć o jedno trofeum mistrza świata mniej. Wśród nich jest Bernie Ecclestone, który uważa, że jedno z mistrzostw zostało zdobyte przez Brytyjczyka w sposób niesprawiedliwy. Co więcej, nie z winy samego Hamiltona, a władz Formuły 1, w tym samego Ecclestone.

Ecclestone uważa, że mistrzostwo w 2008 roku powinno przypaść Felipe Massie. Massa przegrał tytuł podczas ostatniego wyścigu w Brazylii, po tym, jak Hamilton na ostatnim okrążeniu wyprzedził jednego z rywali. Kilka tygodni wcześniej doszło jednak do ustawienia wyników GP Singapuru przez ekipę Renault — Nelson Piquet Jr w odpowiednim momencie rozbił bolid, aby ułatwić odniesienie zwycięstwa Fernando Alonso. Sprawa nie została jednak nigdzie zgłoszona, a wyścig nie został anulowany, choć powinien być, ponieważ Ecclestone przyznał, że władze wiedziały o zajściu. Ecclestone postanowił nic z tym nie robić i kupić milczenie Piqueta, nie chcąc, żeby sytuacja ta przyniosła wyścigom złą prasę. W wyniku tuszowania sprawy wyniki GP Singapuru liczyły się w punktacji. Gdyby natomiast doszło wtedy do weryfikacji zawodów i ich anulacji, to Massa wyprzedziłby Hamiltona w punktacji i zdobył tytuł mistrza świata. Choć skandal ostatecznie ujrzał światło dzienne, kierowcy nie mogli już nic z tym zrobić, ponieważ istniał wtedy przepis mówiący, że klasyfikacja mistrzostw świata jest nietykalna po ceremonii wręczania nagród.

Dziś Ecclestone przyznaje, że popełnił błąd i powinien być lojalny wobec kierowców.

– Zgodnie ze statutem, powinniśmy uznać, że wyścig w Singapurze nie miał miejsca. Kierowcy nie dostaliby za niego punktów, a Massa byłby mistrzem świata. Do dziś żal mi Felipe w związku z tym, co się wydarzyło. Massa wygrał ostatni wyścig w sezonie 2008 przed własną publicznością. Zrobił wszystko, jak należy, ale został oszukany. Zabrano mu tytuł, na który zasłużył, podczas gdy Hamilton miał furę szczęścia. Dziś postąpiłbym inaczej w tej sytuacji. Dlatego dla mnie to Michael Schumacher wciąż jest jedynym rekordzistą w F1 pod względem liczby tytułów, choć statystyki mówią inaczej. – przyznał Ecclestone w rozmowie z „F1 Insider”.